Nawiązując do moich poprzednich postów serdecznie polecam przeczytanie następującego artykułu
Uważam, że po tej lekturze zapamiętamy znaczną część substancji, które znajdują się w spożywanych przez nas produktach, a których powinniśmy się WYSTRZEGAĆ.
WIEM CO JEM
Masło, mleko, chleb- polski, codzienny koszyk z zakupami. Czy to, co do niego wrzucamy, jest zdrowe? Czy zdajesz sobie sprawę, co tak naprawdę wchodzi w skład Twojego jadłospisu? Wiesz, ile jest masła w maśle? Czy wszystkie produkty są tak odżywcze, jak twierdzą reklamy? Czy są warte swojej ceny? Tutaj znajdziesz odpowiedź na te pytania.
czwartek, 10 listopada 2011
sobota, 5 listopada 2011
zwróć uwagę na "E"
Jedzenie wpływa na to, jak się czujemy, jak pracujemy, a nawet na to,
jak wyglądamy. To, czym karmimy dzieci ma bezpośredni związek z tym, jak
się rozwijają i jaką mają naturalną zdolność radzenia sobie z chorobą. Zadajmy sobie
pytanie: Czy wiemy, co jemy?
Polepszacze, zagęszczacze, barwniki i sztuczne konserwanty są standardem w większości produktów spożywczych w naszych sklepach.
Mają wydłużyć okres przydatności, spulchnić, zagęścić, poprawić smak, itd. Wiele z tych
substancji może powodować problemy ze zdrowiem, m.in. astmę, zapalenia
skóry, bóle żołądkowe. I, co ważne, nie wiemy jak wpływają na nasz organizm, kiedy się je ze sobą łączy, a ponadto większość z nich nie została przebadana pod kątem długotrwałego oddziaływania na nasze zdrowie.
Oto kilka przykładów tego, co znajdziemy w żywności:
- barwniki – od E 100 do E 199, np. E 102 (tartrazyna) – mogą powodować nadpobudliwość i rozdrażnienie, wzmacniać objawy astmy; E 110 (żółcień pomarańczowa) – może mieć działanie alergiczne i powodować np. pokrzywkę lub duszności
- konserwanty – od E 200 do E 299, np. E 210 (kwas benzoesowy) – mogą podrażnić śluzówkę żołądka i jelit oraz powodować wysypkę; E 249 i E 250 (azotyny potasu i sodu) sprawiają, że w żołądku tworzą się nitrozoaminy, które mogą mieć działanie rakotwórcze
- przeciwutleniacze – od E 300 do 399 (kwas askrobiowy) - mogą powodować wysypki, zaburzać trawienie
- substancje zagęszczające – od E 400 do 499, np. E 431 (stearynian polioksyetylenu) – dziennie można ich spożyć do 25 mg/kg masy ciała. Dozwolone dzienne spożycie nie zostało określone dla poszczególnych związków. Stosowany zgodnie z zaleceniem nie powoduje efektów ubocznych
- dodatki o zróżnicowanym przeznaczeniu – od E 500 do E 599 – mają regulować kwaśność, przeciwdziałać brylowaniu się proszków, czasem spulchniać i barwić. Mogą powodować reakcje alergiczne, zaburzać trawienie
- wzmacniacze smaku – E od 600 do 699, np. E 621 (glutaminian jednosodowy) - badania wykazały, że osoby spożywające żywność z dodatkiem glutaminianu są dwa razy bardziej narażone na otyłość i mogą mieć problemy ze wzrokiem.
Szczegółową listę najbardziej szkodliwych E znajdziecie tutaj, POLECAM:
dobry początek => etykieta
Od czasu kiedy zaszłam w ciążę (czyli jakieś 3 lata temu) zaczęłam zwracać większą uwagę na to, co jem, a robiąc zakupy w sklepach, zaczęłam czytać etykiety na produktach. Można powiedzieć, że początki były trudne, bo schodziło mi więcej czasu niż zwykle przy zakupach, a poza tym czułam się trochę niezręcznie czytając etykiety na każdym produkcie przed wrzuceniem go do koszyka (nie często widuje się osoby, które stoją kilka minut przy regale i ciągle coś tam czytają jak nie na maśle to na margarynie ;-) ). Jednak przy każdej kolejnej wizycie w sklepie było już tylko lepiej, bo wiedziałam jakich produktów należy unikać.
Teraz mam dwuletniego synka i zwracam jeszcze większą uwagę na to co kupuję. Mam swoją działkę, na której uprawiam warzywa, część z nich da się przechować przez zimę, część zamrażam np. brokuł czy kalafior. Sama robię też soki i dżemy. Chciałabym, aby moje dziecko było jak najmniej narażone na wszystkie szkodliwe substancje chemiczne zawarte w produktach spożywczych.
Wiadomo, nie da się wszystkiego uniknąć, tym bardziej widząc te różności na półkach.
Teraz mam dwuletniego synka i zwracam jeszcze większą uwagę na to co kupuję. Mam swoją działkę, na której uprawiam warzywa, część z nich da się przechować przez zimę, część zamrażam np. brokuł czy kalafior. Sama robię też soki i dżemy. Chciałabym, aby moje dziecko było jak najmniej narażone na wszystkie szkodliwe substancje chemiczne zawarte w produktach spożywczych.
Wiadomo, nie da się wszystkiego uniknąć, tym bardziej widząc te różności na półkach.
Dziś polecam do przeczytania artykuł:
Subskrybuj:
Posty (Atom)