Od czasu kiedy zaszłam w ciążę (czyli jakieś 3 lata temu) zaczęłam zwracać większą uwagę na to, co jem, a robiąc zakupy w sklepach, zaczęłam czytać etykiety na produktach. Można powiedzieć, że początki były trudne, bo schodziło mi więcej czasu niż zwykle przy zakupach, a poza tym czułam się trochę niezręcznie czytając etykiety na każdym produkcie przed wrzuceniem go do koszyka (nie często widuje się osoby, które stoją kilka minut przy regale i ciągle coś tam czytają jak nie na maśle to na margarynie ;-) ). Jednak przy każdej kolejnej wizycie w sklepie było już tylko lepiej, bo wiedziałam jakich produktów należy unikać.
Teraz mam dwuletniego synka i zwracam jeszcze większą uwagę na to co kupuję. Mam swoją działkę, na której uprawiam warzywa, część z nich da się przechować przez zimę, część zamrażam np. brokuł czy kalafior. Sama robię też soki i dżemy. Chciałabym, aby moje dziecko było jak najmniej narażone na wszystkie szkodliwe substancje chemiczne zawarte w produktach spożywczych.
Wiadomo, nie da się wszystkiego uniknąć, tym bardziej widząc te różności na półkach.
Dziś polecam do przeczytania artykuł:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz